Grzegorz Wojciechowski

 

 

Zwycięskie tournee Ruchu Hajduki Wielkie po Niemczech

 

 

     Dziś to rzecz wręcz nie do pomyślenia, ale były czasy znacznie lepsze dla polskiej piłki klubowej. Właśnie dlatego warto przypominać te ważne i przyjemne momenty. Z końcem 1934 roku na turniej piłkarski do Chorzowa zwanego wówczas Wielkie Hjduki przyjechał Bayern Monachium. Niemiecka drużyna odniosła wówczas dwa zwycięstwa: jedno z Garbarnią Kraków 3:0, drugie zaś z Ruchem 2:1. W sprawozdaniu z tego meczu czytamy: (...) kiedy na boisko wbiegli gęsiego Niemcy i ustawili się w środku boiska, pozdrawiając w myśl rozkazu Furera widownię hitlerowskim wyciągnięciem ręki, publiczność przywitała ich wcale gorąco. Temperatura wzrosła jeszcze o kilka stopni, kiedy wkroczył w pięknych niebieskich swetrach – Ruch, oczko w głowie górnośląskiej publiczności. ( PS nr 99 z 12 grudnia 1934 r. )





    Biało niebieskie barwy w jakich wystąpił wówczas Ruch, są barwami Bawarii. natomiast Bawarczycy wystąpili w tym meczu w ubiorach ...biało - czerwonych.

    Ruch wystąpił w tym meczu w następującym składzie: Tatuś, Wadas, Rumiński, Dziwisz, Badura, Zorzycki, Urban, Giemza, Peterek, Wilimowski, Wodarz. Pierwszą bramkę Ruch stracił po błędzie, dobrze grającego w tym meczu, Dziwisza, było to w 24 minucie spotkania, drugą bramkę tracą Niebiescy w 70 minucie ( Schneider ). W 80 minucie meczu sędzia podyktował bardzo problematyczny rzut karny dla Ruchu, zamieniony na bramkę przez Peterka.

    Po tej porażce przyszedł czas na rewanż i pod koniec grudnia Ruch wyjechał do Niemiec.

 

Dalej czytaj w Kwartalniku o Historii Sportu „Stadjon”, którego pierwszy numer ukaże się w  2016 roku.


Kontakt z Redakcją: g.wojciechowski.slowo@wp.pl

 

 

 

J. Bohusz – Szyszko

 (Artykuł archiwalny )

Bezwzględne tępienie piłkarstwa w Anglii

 

        Dziś, kiedy sport,, a w szczególności football, w tryumfalnym pochodzie zdobył sobie prawo obywatelstwa na całym świecie, wprost trudno sobie wyobrazić, że w Anglii, którą uważamy za ojczyznę nowoczesnego sportu, mogło mieć miejsce bezwzględne tępienie piłkarstwa i to ciągnące się wytrwale przez wiele stuleci.

     A jednak tak było i powiedzmy szczerze – trudno się nawet temu dziwić. Wystarczy bowiem tylko zapoznać się z charakterem ówczesnego footballu, żeby zrozumieć dlaczego spokojni obywatele angielscy domagali się od króla stanowczego położenia kresu orgiom piłkarskim.

     Angielskie gry piłkarskie powstały niewątpliwie z rzymskiego harpastumu. Zawlekli go na wyspę Albionu albo rzymscy legioniści, albo, co wydaje się prawdopodobniejsze, dopiero Bretończycy.

     Gra w piłkę Anglikom bardzo przypadło do gustu. To też już wkrótce odgrywa ona rolę igrzysk ludowych, urządzanych z okazji różnych uroczystości lub na pamiątkę ważnych wydarzeń historycznych.

     Tak na przykład w Chester od niepamiętnych czasów, aż do początków ubiegłego stulecia, w czwarty wtorek po Wielkiejnocy urządzano uroczystą grę w piłkę. Wspomnienie tego zwyczaju znaleziono w zapiskach pewnego kronikarza z III stulecia, z których wynika, że początkami swego sięga on 213 roku po Chr., kiedy to z okazji zwycięstwa nad Duńczykami po raz pierwszy urządzono wielką zabawę w piłkę, zamiast której użyto głowy jednego z poległych wrogów.

     W Deoby znów  podobna uroczystość piłkarska, która dotrwała do progu naszego stulecia, powstała z okazji zwycięstwa jeszcze nad... Rzymianami.

 




Dalej czytaj w Kwartalniku o Historii Sportu „Stadjon”, którego pierwszy numer ukaże się w  2016 roku.


Kontakt z Redakcją: g.wojciechowski.slowo@wp.pl




J. Szyszko – Bohusz



PIERWSZY „ZIELONY STOLIK” PIŁKARSKI

 

Zielony stolik” stał się tak nieodłącznym czynnikiem sportu piłkarskiego, że bez niego trudno wręcz wyobrazić sobie football. Wszędzie, gdzie kopią piłkę, co tydzień obradują przy nim różne zarządy, komisje, kollegia, związki i ligi.

Po raz pierwszy zasiedli piłkarze przy „zielonym stoliku” 26 października 1863 r. w Londynie, w „Masońskiej Tawerni”. Zasiedli, by powołać do życia związek piłkarski i ujednostajnić przepisy.





Dalej czytaj w Kwartalniku o Historii Sportu „Stadjon”, którego pierwszy numer ukaże się w  2016 roku.


Kontakt z Redakcją: g.wojciechowski.slowo@wp.pl






Robert  Noga



Pfuj, hańba, sędzia kalosz

 

94 lata temu, późną jesienią 1921 roku Cracovia została pierwszym w historii mistrzem Polski w piłce nożnej.

 

Pierwsze polskie kluby piłkarskie powstały już w inauguracyjnej dekadzie XX wieku pod zaborami, jednak dopiero w wolnej Polsce piłka znalazła właściwie możliwości rozwoju, chociaż początki łatwe nie były. Pierwsze sezony pełne były skandali, awantur, a nawet bijatyk jak i osobliwości, na które dziś po latach możemy popatrzeć z przymrużeniem oka. Oto jak wyglądała polska ligowa (i nie tylko ligowa ) rzeczywistość piłkarska w pierwszych latach niepodległej Rzeczypospolitej.

 

 

 

Tu na razie jest klepisko

 


 

Pomijając fakt, że ówczesne przepisy nieco różniły się od obecnych, zupełnie inna była taktyka. Grano w ustawieniu 1-2-3-5, czyli bramkarz, zaledwie dwóch obrońców, trzech pomocników i aż pięciu napastników, a więc niemal dokładnie odwrotnie niż obecnie. Ale może dlatego z reguły, ku uciesze kibiców, wpadało więcej goli, a futbolowe „matche” jak wówczas często pisano, były radośniejsze. Archaiczny ze współczesnego punktu widzenia był system rozgrywek. Nie było ogólnopolskiej ligi w dzisiejszym rozumieniu. Ze względów organizacyjnych, a przede wszystkim pewnie oszczędnościowych regulamin zakładał, że w pierwszej części sezonu wszystkie drużyny zgłoszone do rozgrywek najpierw rywalizować będą w ramach swoich terytorialnych okręgów. Najlepsze w tzw. klasie A, słabsze w klasach B .Okręgów w pionierskim sezonie 1921 było pięć: krakowski, lwowski, łódzki, poznański i warszawski. Najlepsze drużyny w poszczególnych okręgach zdobywały tytuły mistrzów i awansowały do mini rozgrywek o mistrzostwo Polski.


Dalej czytaj w Kwartalniku o Historii Sportu „Stadjon”, którego pierwszy numer ukaże się w  2016 roku.


Kontakt z Redakcją: g.wojciechowski.slowo@wp.pl




Komentarze








Dodaj komentarz